Mariquita Mariquita
130
BLOG

Rozdział państwa od kościoła? A co to takiego? O laicyzmie i ate

Mariquita Mariquita Polityka Obserwuj notkę 24

Wbrew twierdzeniom niektórych , Polska nie jest krajem wyznaniowym.

Religia w szkołach? Jest, ale nieobowiązkowa. Rodzice, którzy twierdzą, że ich biedne dzieci muszą chodzić na ten przedmiot, gdyż inaczej narażą się na kpiny rówieśników, są dla mnie śmieszni. Dzieci, jak wiadomo, śmieją się ze wszystkiego i wszystkich. Śmieją się też z rudych i okularników, ale chyba niewielu rodziców decyduje się na farbowanie włosów swym pociechom, by nie narażać ich na szyderstwa. A tu, tacy ateiści, niby nonkonformiści, a tak się boją i martwią...

Konkordat? Zwykła umowa międzynarodowa, zawarta między państwem polskim a Watykanem.  Kto nie wierzy, niech sam przeczyta.

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19980510318

Jedynym realnym przywilejem, jaki posiada Kościół Katolicki w Polsce, jest brak opodatkowania. Szczerze mówiąc, nie mam zdania na ten temat, więc nie będę się wypowiadać. Sama, prawdopodobnie, nie sprzeciwałabym się ewentualnemu opodatkowaniu. Jednak osoby, które źródła wszelkiego zła i kryzysu upatrują własnie w tym fakcie, uważam, delikatnie mówiąc, za ignorantów i nawiedzonych antyklerykałów.

Dobrze, ale do czego zmierzam... Ostatnio obserwujemy nagły wzrost aktywności wszelkiej masy ateistów i ludzi, którzy nienawidzą zarówno Kościoła, jak i religii per se. Wyolbrzymia się rzekomy ogromny wpływ księży na społeczeństwo etc. Zaczęłam się więc zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi...

Po pierwsze – chrześcijaństwo (a konkretniej, katolicyzm) jest dominującym wyznaniem w naszym kraju. Sytuacja ta ma miejsce już od ponad tysiąca lat, ale niektórzy jak widać jeszcze się do niej nie przyzwyczaili. Jeżeli ponad 90% obywateli wyznaje tę wiarę, chodzi do kościoła (przynajmniej część z nich), to dlaczego nie miałoby się brać pod uwagę głosu instytucji, do której, jakby nie było, ci ludzie należą. Dlaczego homoseksualiści mogą mieć swoich ‘guru’, w postaci choćby pana Biedronia, mogą manifestować swoje ‘przekonania’, podczas gdy ich liderzy domagają się realnego wpływu na władze (ale również i na ‘rządy dusz’), a katolikom się tego odmawia? Dlaczego państwo tak bardzo boi się wiary i religii? Czyżby dlatego, że upatruje w nich konkurencji dla siebie? Czy np. pana Palikota boli to, że pani Zenobia z Warszawy za większy autorytet upatruje swojego proboszcza, a nie Słońce Peru? Dlcazego duchownym krępuje się usta? Dlaczego nie mogą powiedzieć, że nie akceptują polityka, który nie widzi nic złego w aborcji lub in vitro? Oczywiście, władza nie akceptuje tylko tych księży, którzy nie wielbią jej pod niebiosa, cała reszta jest jak najbardziej szanowana i poważana. Czy rzekoma walka o wolność religijną bla bla bla nie jest tak naprawdę walką o wpływy?

Ale to tylko jedna część problemu walki z religią, druga jest stricte światopoglądowa. Jestem katoliczką, czasem mniej lub bardziej praktykującą, miewam również swoje chwile zwątpienia – ostatecznie to ja będę rozliczana z tego (lub wg ateistów - nie będę rozliczana wcale). W każdym razie, moja wiara – moja sprawa. Nikogo nie nawracam, mogę co najwyżej przedstawić swoje racje, ale bez próby zmiany stanowiska mojego rozmówcy. Tego samego oczekuję również od niego. Mam znajomych ateistów, nie są to moi dobrzy przyjaciele, również i z powodu swojej ‘niewiary’. Ale nie dlatego, ponieważ nie wierzą, tylko dlatego, że nie szanują mnie i moich poglądów. To, w jaki sposób ci ludzie odnoszą się do religii i ludzi wierzących przechodzi wszelkie pojęcie – szyderstwo, kpina, agresja, rzucanie najgorszych inwektyw. Ja nawet nie będę przytaczać tego, co słyszałam, bo nie przeszloby mi to przez usta (a raczej przez palce na klawiaturze). Kilka dni temu weszłam na portal racjonalista.pl. Naiwnie myślałam, że spotkam tam racjonalnie myślących ludzi, którzy użyją merytorycznych argumentów do obalania dogmatów mojej wiary, ale się pomyliłam. Powtórzę – kpina, szyderstwo i agresja.

Ktoś może się śmiać, że wierzę w bajki, aniołki, może nawet elfy i dobre wróżki – pytam się więc – co to kogo obchodzi?! Co więcej, co komu przeszkadza krzyż stojący nieopodal? W jaki sposób tych ludzi obraża zakonnica idąca ulicą? Jak może ich skrzywdzić człowiek czyniący znak krzyża przechodząc obok kościoła? Domagają się tolerancji i Bóg wie czego jeszcze. Ale tak naprawdę chcą, aby wszyscy myśleli tak, jak oni. Wolność tak, ale tylko ateistyczna. Podobnie rzecz ma się z homoseksualistami (nie wszystkimi, bo sama znam porządnych gejów, jeden jest nawet moim najlepszym przyjacielem) – rodzina tak, ale tylko złożona z dwóch tatusiów lub z dwóch matek. Et cetera ,et cetera.

Wracając jeszcze do rozdziału państwa od kościoła i wolności wyznania – czy to, że usuwa się krzyże, nie jest już walką z religią? Czy nie jest to dyskryminacja chrześcijan? Czy nie jest to już terror mniejszości? Czy niedługo zostaną zastosowane metody bolszewickie i będzie się wysadzać kościoły, usuwać obrazy przedstawiające swiętych? Zresztą, nawet wiem czym by te obrazy były zastąpione – portetem miłościwie nam panującego ex-hrabiego. Czy obecna metoda walki z religią, szczególnie w Europie Zachodniej, różni się od tej, którą stosowali komuniści? Co gorsza, czy ich motywy różnią się czymkolwiek? Tutaj przychodzi na myśl od razu to, jak wygląda liberalna ‘demokracja’. Demokracja, w której ogórek ,o większym zakrzywieniu niż jest określone w dyrektywie, ogórkiem być przestaje. Demokracja, w której wszystko i wszyscy są pod czujnym okiem wielkiego europejskiego brata. Demokracja, w której nikt tak naprawdę nie ma na nic wpływu (poza garstką wybranych, rzecz jasna). Demokracja, w której, gdy głosowanie nie pójdzie jak trzeba, zrobi się zaraz nowe, a nawet i  jeszcze jedno, jak zajdzie taka potrzeba. Ale o tym może innym razem.

Na koniec napiszę tylko – swoboda religijna – jak najbardziej. Niech każdy wyznaje to, co mu się podoba. Mityczny rozdział panstwa od kościoła? Niemożliwy do zrealizowania bez zwalczania religii. Kościoł jest tak naprawdę dużą grupą wpływu, takim lobbystą ponad 90% Polaków. Zamykanie mu ust jest równoznaczne z cenzurą i pogardą wobec wierzących obywateli.

 

 

Mariquita
O mnie Mariquita

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka