Polski naród sięgnął właśnie dna.
Ze stoickim spokojem znosiłam głupawe odzywki i zabawy moich znajomych, piosenki na Youtube wyśmiewające krzyż i jego obrońców etc., hasła w stylu "Zburzyć pałac, bo zasłania krzyż". Myślałam sobie, że to właściwie nie jest ich wina, gdyż sukcesywnie maja robioną papkę z mózgu i nawet nie są tego świadomi. Odbierałam ich niekiedy nawet jako ofiary "systemu" (aż nie chcę myśleć o tym, co się z nimi stanie, kiedy Tuskoland się zawali).
Są jednak rzeczy, nad którymi ciężko przejść do porządku dziennego. Oddawanie moczu na krzyż, wyzywanie i wyszydzanie modlących się ludzi, a teraz obrzucenie fekaliami tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej, to już stanowczo za wiele.
Swoją drogą, skoro obrońcy krzyża są uważani za wyslanników samego diabła, czyli Jarosława Kaczyńskiego, to rozumiem, że pana ze słoikiem pod pałac wysłał pan prezydent wraz ze swoim lubelskim przyjacielem, czyż nie tak?
Czy polski naród jest aż tak zbydlęcony, że nawet nie potrafi uszanować pamięci zmarlych ludzi? Czy niedługo będziemy świadkiem zawodów w pluciu na groby lub wypisywaniu na mogiłach coraz to gorszych inwektyw? Co się z nami stanie w najbliższej przyszłości, skoro takie rzeczy dzieją się przy cichym przyzwoleniu władz i mediów i ogólnospołecznym poparciu dla tego typu działań? Dlaczego teraz nikt nie mówi nic o tym, jak Polacy robią z siebie pośmiewisko za granicą?
Wspaniałych mamy ludzi, zaiste, prawdziwie światlych i europejskich.
