Mariquita Mariquita
65
BLOG

Podatki, czyli zbrodnia doskonała

Mariquita Mariquita Gospodarka Obserwuj notkę 1

Tak myślę i myślę cały czas o tych podatkach i dochodzę do wniosku, że rząd podejmuje takie głupkowate decyzje (nie tylko ten zresztą, wszystkie poprzednie administracje też mają sporo za uszami) z nieświadomości. Donald Tusk może i był w stanie wykuć na pamięć przed wyborami, ile kosztuje masło, ale tak naprawdę jest tak samo oderwany od rzeczywistości jak cała reszta polityków. Jeśli ktoś od prawie dwudziestu lat de facto pozostaje poza rynkiem pracy (zawód poseł, litości...), bo jego pracodawcą jest naród (wolne żarty), to taka osoba nie ma pojęcia jak wygląda prawdziwy świat. A za różowy to on nie jest.

Receptą wszystkich rządów na kryzys były podwyżki podatków. A jak już się nie dało podwyższyć, to tworzyło się nowe, coraz bardziej absurdalne. Zmyślam? Oj niestety nie. Mamy podatek od picia kawy i herbaty, od świątecznej paczki, od deszczu, od koleżeńskich pożyczek i wiele wiele innych. Nie jesteśmy tu co prawda wyjątkiem na skalę światową, w innych krajach istnieją nawet większe absurdy podatkowe, ale co to zmienia...

Politycy wychodzą z założenia, że obywatele są tylko po to, żeby na nich łożyc (ewentualnie jeszcze od tego, żeby od czasu do czasu wrzucić kartkę do urny) i już. A co oni zrobią z tymi pieniędzmi to już ich sprawa. Brakuje nam w kasie? Widocznie ściągamy za mało danin.

Tylko jakie są tego efekty? Podobno Polacy są narodem krętaczy. jednak  trudno się temu dziwić, skoro większosć tych matactw bierze swój poczatek w niechęci do oddawania rządowi swojej ciężko wypracowanej krwawicy. To, ilu ludzi pracuje na czarno, a ilu zataja swoje dochody pozostanie na zawsze słodką tajemnicą. Polacy oddają fiskusowi połowę swoich poborów - to jest przecież rozbój w biały dzień i to na dodatek w majestacie prawa! A na co idą te pieniądze? Na slużbę zdrowia, która jest niewydolna (i tak wszyscy chodzą prywatnie do lekarzy,bo inaczej popadaliby jak muchy. Nie mówiąc już o tym, że prywatny lekarz przyjmuje ich w państwowym szpitalu i diagnozuje państwowym sprzętem...), na głodowe emerytury, no i przede wszystkim na pensje dla tych, którzy na tę kradzież pozwalają.

Nie wiem, czy w końcu trafimy na takiego ministra, który stwierdzi: "Hmm skoro ludzie nie chcą pracowac legalnie (czyli- do budżetu wpływa jedno wielkie zero), to może obniżymy koszty pracy. Wtedy na pewno zmniejszy się szara strefa, pracodawcy będą chętniej zatrudniać ludzi, bo nie zbankrutują na tym, ludzie ci z kolei otrzymają więcej pieniędzy,które będą potem mogli wydać. Bo co tak naprawdę stanowi filar budżetu i gospodarki w ogóle? Konsumpcja! Więcej pieniędzy w portfelach = więcej pieniędzy do wydania. Analogicznie, gdy podwyższymy VAT, to wszystko będzie droższe, ludziom zacznie brakować kasy, zaczną oszczędzać, popyt się zmniejszy. A mniejszy popyt = mniej środków w budżecie. A co założeniem swojej firmy? Opłaca się przez pierwsze dwa-trzy lata, a potem państwo kładzie łapę na pieniądzach przedsiebiorców i zabiera im jakąś 1/3 dochodów. Zmniejszymy tę kwotę i gospodarka będzie kwitła". Taaak, pomarzyć dobra rzecz.

O administracji państwowej to nawet nie wiem czy opłaca mi się pisać. Jedyne, co napisze to to, że składa się chyba z samych półgłówków, bo skoro ten zastęp ludzi robi tak wielki bajzel, oznacza to, że za bardzo efektywni czy rozgarnieci to oni nie są. W zwykłym przedsiębiorstwie wylecieliby już dawno na zbite pyski (może niezbyt delikatnie to ujęłam, ale za to jak obrazowo).

Zieloną wyspą to my może i jesteśmy - jesteśmy kompletnie zieloni jeśli chodzi o podstawowe kwestie ekonomiczne. Tylko, że to co uchodzi na sucho zwykłemu zjadaczowi chleba, powinno skutkować Trybunałem Stanu dla polityka. Gdyby swoimi gospodarstwami domowymi rządzili tak, jak państwem, to każdy z nich na koncie miałby jeden wielki debet i firmy windykacyjne na głowie.

 

 

Mariquita
O mnie Mariquita

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka